Dzień 4
Po 3 dniach zwiedzania Nowego Jorku przyszedł czas na 10-dniowy wypad na Florydę i odpoczynek. W związku z tym, że chcieliśmy zaoszczędzić zarówno czas, jak i pieniądze, zdecydowaliśmy się na bezpośredni przelot z Nowego Jorku do West Palm Beach. Niestety, wbrew pozorom, bilety na przeloty wewnątrz USA nie są aż tak tanie jak wszyscy mówią :) Za nasze (w dwie strony, rezerwowane dużo wcześniej, w tanich liniach amerykańskich) zapłaciliśmy ok. 800 zł. Podróż trwała 3h. Z perspektywy czasu myślę, że była to bardzo dobra decyzja. Ale wracając do Florydy...
Po przylocie do WPB odebraliśmy zarezerwowane wcześniej auto. Skorzystaliśmy z usług wypożyczalni Alamo (
https://www.alamo.com/en_US/car-rental/home.html) - nie dość, że była najtańsza w porównaniu z innymi, to miała swoje punkty wszędzie tam gdzie potrzebowaliśmy :) Po załatwieniu wszystkich formalności (finalnie zdecydowaliśmy się na opcję z pełnym bakiem i pełnym ubezpieczeniem) wsiedliśmy w specjalnego busa, który zawiózł nas na parking, na którym do wyboru mieliśmy 4 auta - klasy ekonomicznej - mimo tego, wszystkie były w dobrym standardzie, z klimatyzacją i sporym bagażnikiem. Wybraliśmy niebieskiego Nissana Versa, który w trasie sprawdził się świetnie.
I ruszyliśmy... w ponad 3-godzinną podróż do Orlando, gdzie mieliśmy już wcześniej opłacony nocleg (tym razem poprzez airbnb).
Zatrzymaliśmy się w hotelu Ramada Suites, w okolicy lotniska, wielu fajnych knajp i parków rozrywki. Wieczór poświęciliśmy na odpoczynek i nabranie sił przed kolejnym dniem.
Dzień 5
Cały dzień spędziliśmy w jednym z parków rozrywki - choć nie było łatwo dokonać wyboru, zdecydowaliśmy się na Universal Studios (
https://www.universalorlando.com/Home.aspx). Parków rozrywki na Florydzie jest bardzo dużo (każda wytwórnia filmowa ma co najmniej jeden), więc z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Kompleks Universal Studios w Orlando składa się z dwóch oddzielnych parków: Universal Studios Florida i Universal’s Islands of Adventure. Z uwagi na dość wysokie ceny biletów zdecydowaliśmy się na wejście jedynie do pierwszego (kosztowało nas to 145$/os. podczas gdy za wejście do dwóch musielibyśmy zapłacić 220$/os.). Kolejna dobra decyzja.
W parku bawiliśmy się świetnie cały dzień, skorzystaliśmy chyba ze wszystkich możliwych atrakcji (i nie wiem czy mielibyśmy siłę na więcej :)).
Wchodząc za bramy parku ma się wrażenie, iż wchodzi się do ogromnego studia filmowego - głównie dzięki świetnej architekturze i wielu klimatycznym uliczkom.
Atrakcje? Wbrew pozorom rollercoaster był tylko jeden, a większość była ukryta w budynkach. Motywem przewodnim każdej atrakcji był konkretny film - od Minionków i Shreka, przez Harrego Pottera (któremu poświęcony jest oddzielny kawałek parku) i Transformers, aż do Mumii i Facetów w Czerni. Większość rzeczy była interaktywna i w
ykorzystywała technologię 3D lub 5D, dzięki czemu miało się wrażenie, że na prawdę uczestniczy się w jednej z misji wraz z bohaterami filmów lub jedzie na kolejce górskiej, która nagle się urywa. Naszymi ulubionymi atrakcjami były zdecydowanie: przejazd przez miasto ogarnięte wojną Autobotów, aby dołączyć do zespołu NEST oraz ucieczka z piramidy, którą przewodził hologram samego Króla Skorpionów (Dwayne Johnson). Największym minusem całej zabawy były ogromne.. kolejki! Jednak i na to znaleźliśmy sposób :)
Jeśli nie musicie siedzieć razem ze swoją osobą towarzyszącą na wszystkich atrakcjach dobrym pomysłem jest skorzystanie z opcji "Single rider", do której praktycznie nie ma kolejek. Na atrakcje wchodzi się wtedy bardzo szybko - minusem jest to, że z osoby z tej puli dołączane są do pojedynczych miejsc w wagonikach lub miejscach siedzących.
To prawda, wizyta w parku rozrywki jest stosunkowo droga, jednak myślę, że warto coś takiego zobaczyć i skorzystać z oferowanych atrakcji (nawet jeśli nie jesteście już dziećmi), bo w Polsce nie znajdziecie niczego podobnego.
Dzień 6
Kolejny dzień i kolejny pełen atrakcji! Po śniadaniu wyruszyliśmy do oddalonego o 1,5h drogi przylądku Canaveral, na którym znajduje się Centrum Kosmiczne im. Kennedy'ego.
Planowaliśmy spędzić w nim ok 2-3h, ale tak się nam spodobało, że zostaliśmy cały dzień. Bilety wstępu kosztowały nas 50$/os.
A rzeczy do zobaczenia jest mnóstwo! Prawdziwe rakiety bezzałogowe, most po którym wchodzili Astronauci misji Apollo 11, wahadłowce (Atlantis, Saturn V),
kawałki skały księżycowej, skafandry, miejsce startu rakiet i wahadłowców i wiele wiele innych. A na koniec: symulator startu w kosmos!
Dużym atutem jest też to, że wiele rzeczy jest interaktywnych, dobrze przedstawionych oraz takich, które możecie dotknąć czy spróbować! Jeśli chodzi o te drugie - chyba największą atrakcją, którą mogliśmy "przeżyć" zasiadając w fotelu w specjalnym symulatorze był start rakiety. Niesamowite doświadczenie :) Dla chętnych była możliwość zobaczenia również seansu 3D w specjalnej sali IMAX - ku naszemu zaskoczeniu na filmie pokazano nie tylko zdjęcia z kosmosu ale również codzienną pracę i przygotowania do misji, a także krótkie wywiady z ludźmi, dzięki którym będą możliwe wyprawy na Marsa.
Wieczorem czekała nas 4h podróż do Miami Beach, gdzie mieliśmy już opłacony hostel, ale i tak pozwoliliśmy sobie po drodze na krótki wypad na
plażę Cocoa - znaną z białego piasku (chociaż jak dla nas nie było nic aż tak wyjątkowego, jak się to opisuje w przewodnikach i internecie).
Dzień 7
To dzień, który z radością poświęciliśmy w całości na leniuchowanie na plaży w Miami Beach (właściwie na plaży byliśmy tylko pół, bo później przegoniła nas ulewa), zaliczyliśmy pływanie w Oceanie i drinki nad basenem.
Dzień 8
To dzień pełen emocji, ponieważ około południa czekało nas... rozpoczęcie 3-dniowego rejsu na Bahamy rejsowcem. Na szczegóły rejsu musicie jednak poczekać do kolejnego posta. Zapraszam! :)
Komentarze
Prześlij komentarz